wywiadowcami koczujących w okolicy plemion. Kiedy zobaczyłem Tomka<br>idącego do nich z torbą konserw i sztucerem na ramieniu, omal nie<br>uczyniłem tego, co i wy w pierwszej chwili chcieliście zrobić. Już<br>miałem wybiec, by go zatrzymać, gdy przyszła mi pewna myśl do głowy.<br> - Już wiem - domyślił się Wilmowski. - Był pan ciekaw, czy uda mu się<br>zaprzyjaźnić z krajowcami.<br> - O to mi właśnie chodziło. Zawołałem Watsunga, po czym, trzymając<br>broń w pogotowiu, obserwowaliśmy go nie widziani przez nikogo. Jakoś<br>musiał się z Australijczykami dogadać, wkrótce bowiem wspólnie zjedli<br>śniadanie. Potem Tomek rozpoczął popisy, strzelając do pustych<br>blaszanek, i bawi w ten sposób