Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
mazały palcami po błotnikach.
- Mieszkamy na drugim piętrze, miss Ward - objaśniał idąc przodem - mamy cztery pokoje... Jednak moja pracownia jest na dachu, w barsati. Na dachu mam więcej światła. Może państwo zajdą na kawę?
Ze wszystkich mieszkań otwarto drzwi na klatkę schodową i dzieci wbiegały, przywołując starszych, którzy przyglądali się ciekawie Europejczykom.
- Zazdroszczą takiej wizyty - tłumaczył mile połechtany - muszę im szepnąć, kogo mieli zaszczyt widzieć. Właściwie straciłem nadzieję, że pan przyjedzie. Dyplomaci tak łatwo obiecują, a potem zwodzą... Jestem malarzem, nie kupcem ani urzędnikiem, ze mną nie trzeba się liczyć. Nikomu nie zależy na mnie.
Ciasne schody, schlapane jak krzepnącą krwią
mazały palcami po błotnikach.<br>- Mieszkamy na drugim piętrze, miss Ward - objaśniał idąc przodem - mamy cztery pokoje... Jednak moja pracownia jest na dachu, w barsati. Na dachu mam więcej światła. Może państwo zajdą na kawę? <br>Ze wszystkich mieszkań otwarto drzwi na klatkę schodową i dzieci wbiegały, przywołując starszych, którzy przyglądali się ciekawie Europejczykom.<br>- Zazdroszczą takiej wizyty - tłumaczył mile połechtany - muszę im szepnąć, kogo mieli zaszczyt widzieć. Właściwie straciłem nadzieję, że pan przyjedzie. Dyplomaci tak łatwo obiecują, a potem zwodzą... Jestem malarzem, nie kupcem ani urzędnikiem, ze mną nie trzeba się liczyć. Nikomu nie zależy na mnie.<br>Ciasne schody, schlapane jak krzepnącą krwią
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego