Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
do twarzy.
- Pan Gordon - na plan! - rozległ się w głośniku głos inspicjenta.
- Przepraszam panią, muszę iść na scenę. Możemy się umówić. Czy zechciałaby pani przyjść do mnie? Powiedzmy - w poniedziałek. O dwunastej. Już sobie notuję. Będę czekał.


4
Rozmowa toczyła się w gabinecie Gordona przy czarnej kawie. Izolda rozglądała się ciekawie po pokoju.
- Co oznacza ta płaskorzeźba? - zapytała wskazując na gipsową kopię Nike z Samotraki.
- Nike? A dlaczego bez głowy? Podoba mi się ten wschodni pejzaż. Bakałowicz? To istniał taki malarz? A tamci żołnierze na biwaku? Fałat? Niemożliwe. Przecież Fałat malował śnieżne krajobrazy. Ma pan dużo ładnych rzeczy. Weźmy się jednak
do twarzy.<br>- Pan Gordon - na plan! - rozległ się w głośniku głos inspicjenta.<br>- Przepraszam panią, muszę iść na scenę. Możemy się umówić. Czy zechciałaby pani przyjść do mnie? Powiedzmy - w poniedziałek. O dwunastej. Już sobie notuję. Będę czekał.<br><br><br>4<br>Rozmowa toczyła się w gabinecie Gordona przy czarnej kawie. Izolda rozglądała się ciekawie po pokoju.<br>- Co oznacza ta płaskorzeźba? - zapytała wskazując na gipsową kopię Nike z Samotraki.<br>- Nike? A dlaczego bez głowy? Podoba mi się ten wschodni pejzaż. Bakałowicz? To istniał taki malarz? A tamci żołnierze na biwaku? Fałat? Niemożliwe. Przecież Fałat malował śnieżne krajobrazy. Ma pan dużo ładnych rzeczy. Weźmy się jednak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego