Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
i Tamizy.
Strojący miny - do gromkiego śmiechu!
Z ulgą pozbierałem swój skromny dobytek, opróżniłem szafkę z
kilku paczek papierosów, które mi pozostały od wizyty kuzyna.
Na pożegnanie pozdrowiłem chłopaków, którzy jakoś się tu
przyjęli, zadomowili, wrośli, bo najchętniej wylegiwali się zbijając
bąki.
Młodzi i zdrowi, ufni w przyszłość.
Ani ich ciekawiło podglebie, z którego wyrośli.
Ani cokolwiek prócz ich własnego prawa do życia, wymagań i
przywilejów.
Wychodząc stamtąd miałem wrażenie, że żegnam szmat historii
podbity karmazynem.
Przeniesiono mnie w zacne towarzystwo, do ustronnego pokoju dla
gwałtowników, których już nie ma.
Więc ta separatka dla czterech, dawniej innym służąca celom, zamieniła się
i Tamizy.<br> Strojący miny - do gromkiego śmiechu!<br> Z ulgą pozbierałem swój skromny dobytek, opróżniłem szafkę z<br>kilku paczek papierosów, które mi pozostały od wizyty kuzyna.<br> Na pożegnanie pozdrowiłem chłopaków, którzy jakoś się tu<br>przyjęli, zadomowili, wrośli, bo najchętniej wylegiwali się zbijając<br>bąki.<br> Młodzi i zdrowi, ufni w przyszłość.<br> Ani ich ciekawiło podglebie, z którego wyrośli.<br> Ani cokolwiek prócz ich własnego prawa do życia, wymagań i<br>przywilejów.<br> Wychodząc stamtąd miałem wrażenie, że żegnam szmat historii<br>podbity karmazynem.<br> Przeniesiono mnie w zacne towarzystwo, do ustronnego pokoju dla<br>gwałtowników, których już nie ma.<br> Więc ta separatka dla czterech, dawniej innym służąca celom, zamieniła się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego