widział tamten dzień przed dwudziestu laty, gdy stał tu, na środkowym kwadracie turniejowego pola, obok siedmiu takich jak on wojowników. Każdy z nich marzył o cudzie. I błogosławieństwo nadeszło... Wtedy...<br>*<br>Teraz gwardziści złamali szyk, na czoło wyszła wysoka, czarnowłosa kobieta, do tej pory otoczona innymi wojownikami. Przed sobą trzymała owinięty cielęcą skórą, podłużny przedmiot. <orig>Karoggę</> - Pięść Gaju. Szerszenie wciąż się przegrupowywali, w końcu stanęli twarzami do głównej trybuny.<br>Przewodnik podszedł do kobiety trzymającej <orig>karoggę</>, położył się u jej stóp i znieruchomiał.<br>Na stadionie podniósł się wielki gwar, jakby wszyscy naraz zaczęli mówić i to tak głośno, by przekrzyczeć innych.<br>Lecz oto