Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
same miejsca. Światło i cień nigdy nie zmieniały pozycji, najwyżej konsystencję. Cień do pewnego momentu był jakby głębszy, cienistszy, osiągał niezmienne od wieków apogeum, a potem bladł, pokrywał się zmierzchem jak patyną. Chwilami te stałe proporcje burzyło wejście pielęgniarki, ostre światło z korytarza nagle rozświetlało całą izolatkę, widziałem wówczas pośpiech cienia, niczym zwężenie źrenicy, w którą ktoś wpuszcza snop światła: cień nogi od stołu wykrzywiał się w ułamku sekundy i znikał pod kaloryferem, cień oparcia łóżka przywierał do ściany i delikatnie drżał jak przy zapalonej świecy.
Ciągła, nieustanna walka. Zdobywanie przestrzeni, cofanie się, oddawanie, wzajemne przenikanie, ciągły ruch. Nic, co już
same miejsca. Światło i cień nigdy nie zmieniały pozycji, najwyżej konsystencję. Cień do pewnego momentu był jakby głębszy, cienistszy, osiągał niezmienne od wieków apogeum, a potem bladł, pokrywał się zmierzchem jak patyną. Chwilami te stałe proporcje burzyło wejście pielęgniarki, ostre światło z korytarza nagle rozświetlało całą izolatkę, widziałem wówczas pośpiech cienia, niczym zwężenie źrenicy, w którą ktoś wpuszcza snop światła: cień nogi od stołu wykrzywiał się w ułamku sekundy i znikał pod kaloryferem, cień oparcia łóżka przywierał do ściany i delikatnie drżał jak przy zapalonej świecy. <br>Ciągła, nieustanna walka. Zdobywanie przestrzeni, cofanie się, oddawanie, wzajemne przenikanie, ciągły ruch. Nic, co już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego