Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
tym pragnieniem, a właściwie obudziło mnie słońce, pierwsze prawdziwe w tym roku. Jest Wielka Sobota, dzień wyjątkowo piękny, jakby Pan Bóg postanowił zrobić sobie odrobinę przyjemności w swoje największe święto. Wreszcie jest ciepło, przed kawiarniami pojawiły się stoliki, na razie wystawione spontanicznie, byle jak. Wszędzie siedzą ludzie, jeszcze zaskoczeni tym ciepłem, i łakomie wystawiają twarze do słońca. Ja też siedzę, między nimi, popijam kawę i piszę do Ciebie. Słońce odbija się od białej kartki, muszę mrużyć oczy, i mimowolnie uśmiecham się, czuję, jak gorące promienie rozpuszczają we mnie jakiś wielki kawał lodu, przynajmniej na chwilę.
Już prawie miesiąc minął, więc wszyscy
tym pragnieniem, a właściwie obudziło mnie słońce, pierwsze prawdziwe w tym roku. Jest Wielka Sobota, dzień wyjątkowo piękny, jakby Pan Bóg postanowił zrobić sobie odrobinę przyjemności w swoje największe święto. Wreszcie jest ciepło, przed kawiarniami pojawiły się stoliki, na razie wystawione spontanicznie, byle jak. Wszędzie siedzą ludzie, jeszcze zaskoczeni tym ciepłem, i łakomie wystawiają twarze do słońca. Ja też siedzę, między nimi, popijam kawę i piszę do Ciebie. Słońce odbija się od białej kartki, muszę mrużyć &lt;page nr=77&gt; oczy, i mimowolnie uśmiecham się, czuję, jak gorące promienie rozpuszczają we mnie jakiś wielki kawał lodu, przynajmniej na chwilę.<br>Już prawie miesiąc minął, więc wszyscy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego