swojeju oslieplionnyj, i czużoju krasnoj krowju<br> Ja chaczu byt' pierwym w mirie, na ziemlie i na wodie,<br> Ja chaczu cwietow bagrianych mnoju sozdannych wiezdie!...<br><br> Nie rozumiałem ani sensu wiersza, ani zawartej w nim metafory, ale poddawałem się rytmowi i muzyce rymów, a w uszach dźwięczał mi głos Poliny ogrzany wewnętrznym ciepłem, jak oddech jej ust...<br><br>Polina odwiedzała nas niezbyt często, ale każda jej wizyta nie tylko mnie sprawiała radość. Ojciec przerywał pisanie listów handlowych, matka wypytywała o Jurczenkę, o Zenaidę Mojsiejewnę i chętnie wspominała wielkołuckie czasy.<br><br>Opowiadałem nieraz Wani Mandrowskiemu o Polinie, ale Wania nie podzielał mego zachwytu.<br><br>- Gdzie jej do