Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
Azy. Suka leżała martwa na podjeździe. Dziwnie długa, płaska, sutki zwinięte, jeszcze skropione mlekiem. Łeb roztrzaskany. Obok również martwy gładkowłosy trupek jednego ze szczeniaków. Hania kucnęła nad Azą, machinalnie przesunęła dłonią po jej boku. Był jeszcze ciepły. Weszła do kancelarii. Spod biurka wysunął się czarny nos drugiego szczenięcia. Żył i cieszył się dobrym humorem.
- Kto? - spytała Martę.
- Mielczarek. Nie udało mi się zapobiec. Twierdził, że jakoby w okolicy włóczą się wściekłe psy. Powołał się na funkcję sprawowanego urzędu i ogólnego bezpieczeństwa. Zaczął od Bukieta Gwieździka. Zabił wszystkie psy.
- A ten?
- Zabrałam go na własną odpowiedzialność. Od dziś jest mój. Mielczarek poczuwa
Azy. Suka leżała martwa na podjeździe. Dziwnie długa, płaska, sutki zwinięte, jeszcze skropione mlekiem. Łeb roztrzaskany. Obok również martwy gładkowłosy trupek jednego ze szczeniaków. Hania kucnęła nad Azą, machinalnie przesunęła dłonią po jej boku. Był jeszcze ciepły. Weszła do kancelarii. Spod biurka wysunął się czarny nos drugiego szczenięcia. Żył i cieszył się dobrym humorem.<br> - Kto? - spytała Martę.<br> - Mielczarek. Nie udało mi się zapobiec. Twierdził, że jakoby w okolicy włóczą się wściekłe psy. Powołał się na funkcję sprawowanego urzędu i ogólnego bezpieczeństwa. Zaczął od Bukieta Gwieździka. Zabił wszystkie psy.<br> - A ten?<br> - Zabrałam go na własną odpowiedzialność. Od dziś jest mój. Mielczarek poczuwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego