jakieś składam dzieło,<br>A sam nie wiem, skąd się wzięło -<br>Chciałbym ludzi być najbliżej.<br><br>Ciosał, ciosałbym kolebkę,<br>Co to pieści, sama nuci,<br>Dziatek z siebie nie wyrzuci,<br>Wyhołubi ciałka krzepkie.<br><br>Cóż! - niech taką wygotuję,<br>Ręką dotknę, zakołyszę -<br>Przeraźliwą nutę słyszę,<br>Pod palcami trumnę czuję...<br><br>Nie wiem, możem cieśla lichy -<br>Nazbyt ciosam niespokojnie,<br>Może to po wielkiej wojnie,<br>Nawyk jakiś, obłęd cichy...<br><br>Może jakaś dumna pewność,<br>Wiara kryje się w tym trudzie,<br>A nie tylko, jak chcą ludzie,<br>Lat naiwność, czuła rzewność.<br><br>Nie wiem, może prościej zgoła<br>Ten nierozum się tłumaczy -<br>Może chroni od rozpaczy,<br>Może nie ma nic z anioła.<br><br>Nie