samym stropem prawie, w ścianie, która swą gładką powierzchnią odbijała miękko rzęsiste fale dźwięków spływających z szemrzących w górze akustycznych żyrandoli i wypełniała wyrostki słuchowe obrazem tkanym z echa - dudnił głęboko tzw. Wysoki Otwór, obramowany, jak śpiewem paziów, starą, kutą w kamyku koronką fantastycznych arabesek. Były tam z mistrzowską naiwnością ciosane jednokomórkowce olbrzymich wymiarów oraz mikroskopijne opierzone głowy gołębi; potworki, kształtem przypominające czarne mrówki, walczyły z samicą motyla o złamanych skrzydłach; płaskie i zabawne pluskwy zdawały się wędrować jak gdyby w poszukiwaniu trzeciego wymiaru i ścigając się z mikroskopijnymi żółwiami, skręcały to w lewo, to w prawo, by kamykowatym meandrem otoczyć