Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
go. On jednak zdawał się nie widzieć ich gorliwości.
Wziął chleb z pierwszego z brzegu kosza, podsunął kubek pod najbliższy dzban.
Potem wstał. Był niski, prawie mały. Duża głowa zsuwała mu się na ramię bolesnym
nieco ruchem. Lecz na wydatnych, obwisłych wargach był spokojny uśmiech. Ludzie
wstali także i zapadła cisza. Ten, którego słuchali, odmówił krótką modlitwę.
A potem objął ramionami najbliżej stojących mężczyzn i ucałował ich. Ci oddali
pocałunek następnym, następni znowu dalszym. Gest ten obiegł kręgiem izbę. Całowali
się wszyscy: wolni i niewolni, bogaci i ubodzy. Zapomnieli na moment o swojej
doli. Najnędzniejsi czuli się znowu ludźmi, najszczęśliwsi odczuwali
go. On jednak zdawał się nie widzieć ich gorliwości. <br>Wziął chleb z pierwszego z brzegu kosza, podsunął kubek pod najbliższy dzban. <br>Potem wstał. Był niski, prawie mały. Duża głowa zsuwała mu się na ramię bolesnym <br>nieco ruchem. Lecz na wydatnych, obwisłych wargach był spokojny uśmiech. Ludzie <br>wstali także i zapadła cisza. Ten, którego słuchali, odmówił krótką modlitwę. <br>A potem objął ramionami najbliżej stojących mężczyzn i ucałował ich. Ci oddali <br>pocałunek następnym, następni znowu dalszym. Gest ten obiegł kręgiem izbę. Całowali <br>się wszyscy: wolni i niewolni, bogaci i ubodzy. Zapomnieli na moment o swojej <br>doli. Najnędzniejsi czuli się znowu ludźmi, najszczęśliwsi odczuwali
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego