Typ tekstu: Książka
Autor: Filar Alfons
Tytuł: Śladami tatrzańskich kurierów
Rok: 1995
z uczynnym
Słowakiem i ruszyli pieszo na najbardziej niebezpieczny odcinek drogi.
Warunki marszu były wyjątkowo ciężkie. Niespodziewana
odwilż, która nastąpiła rankiem, rozmroziła śnieg. Idąc,
zapadali się co chwila po kolana w tę lepką masę. Było ciepło.
Hanka szła w swetrze, Wojciuch w narciarskim skafandrze,
a mimo to pot spływał im ciurkiem po twarzach. Ostrożnie
skradając się i nasłuchując pokonali granicę. Wojciuch szedł
przodem. Zmęczyli się już porządnie, ale żadne z nich nie
myślało o odpoczynku, chcieli szybko oddalić się od granicy.
O czwartej nad ranem znaleźli się w Siedzinie. Wyczerpani,
chcąc nie chcąc, musieli zatrzymać się na odpoczynek. Janek
przypomniał sobie
z uczynnym<br>Słowakiem i ruszyli pieszo na najbardziej niebezpieczny odcinek drogi.<br> Warunki marszu były wyjątkowo ciężkie. Niespodziewana<br>odwilż, która nastąpiła rankiem, rozmroziła śnieg. Idąc,<br>zapadali się co chwila po kolana w tę lepką masę. Było ciepło.<br>Hanka szła w swetrze, Wojciuch w narciarskim skafandrze,<br>a mimo to pot spływał im ciurkiem po twarzach. Ostrożnie<br>skradając się i nasłuchując pokonali granicę. Wojciuch szedł<br>przodem. Zmęczyli się już porządnie, ale żadne z nich nie<br>myślało o odpoczynku, chcieli szybko oddalić się od granicy.<br>O czwartej nad ranem znaleźli się w Siedzinie. Wyczerpani,<br>chcąc nie chcąc, musieli zatrzymać się na odpoczynek. Janek<br>przypomniał sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego