pudełka zapałek i sam prosił o<br>wybaczenie, że mu kiedyś poskąpił trąby na ostatnią jego drogę na tej<br>ziemi...<br> Jego samego czekała droga w nieznane. Ze stacji Trembowla odjechali<br>wszyscy mieszkańcy jego wsi. On jako sołtys musiał zostać, by przekazać<br>opuszczone siedliska radzieckiej władzy. Pożegnał puste chaty i obory,<br>pożegnał cmentarz, strumień i swoją ziemię, z której wziął w woreczku<br>tylko tyle, co z grobu ojców swoich. Jego wagon, doczepiony do<br>przypadkowego transportu, płynął kilka tygodni przez ocean bezludzia.<br>Nie wiedział, gdzie zarzucić kotwicę, skoro dokąd okiem sięgnąć po<br>horyzont - to nie jego ziemia, bo jego pot w nią nie wsiąknął