kroki za nami... "Czemu tak z tyłu<br> <page nr=15><br> idziesz, Flora, chodź razem z nami", mówiła mama... "Nie, nie, tak jest dobrze", odpowiadała Flora. Ta wymiana zdań powtórzyła się wielokrotnie... Rozwijały się zawsze jakieś tematy - powtarzały się dość charakterystycznie w powiązaniu z mijanym krajobrazem. Wraz z pejzażem zmieniały się także nastroje. Do cmentarza: na prostej wietrznej drodze przed zjazdem w dół - z wciąż dokuczliwym odorem ścieków, z brzydkimi, smutnymi domami, z niemieckim bunkrem przypominającym tragiczną opowieść ojca o żołnierzach poparzonych - i spalonych na węgiel - bo stojąc na platformie samochodu, zaczepili o druty wysokiego napięcia. Tej linii już nie ma, pozostały po niej zardzewiałe