Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Perspektywy
Nr: 14
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1980
standard - a potem odmiany.
Standard - a nie byle co
Na niedawnej warszawskiej wystawie wyrobów standardowych prezentowano wyposażenie i sposoby urządzenia mieszkań. Jeden z przedstawicieli handlu państwowego, ekonomista, powrócił z tej wystawy pełen zgryzoty. Stwierdził bowiem, że słowo "standard" zbyt często rozumiane jest u nas jako tandeta, imitacja czy substytut tego, co by się chciało mieć, a czego nie ma lub na co nabywcy nie stać. Miał na myśli standard wyrobów i standard urządzenia. Sprawy te się łączą. Tu chodziło o kuchnię, o typowej dla naszych mieszkań wielkości, w której np. dla oszczędności miejsca poszczególne sprzęty powinny być nadwieszane, ale nie były do
standard - a potem odmiany.<br>&lt;tit&gt;Standard - a nie byle co&lt;/&gt;<br>Na niedawnej warszawskiej wystawie wyrobów standardowych prezentowano wyposażenie i sposoby urządzenia mieszkań. Jeden z przedstawicieli handlu państwowego, ekonomista, powrócił z tej wystawy pełen zgryzoty. Stwierdził bowiem, że słowo "standard" zbyt często rozumiane jest u nas jako tandeta, imitacja czy substytut tego, co by się chciało mieć, a czego nie ma lub na co nabywcy nie stać. Miał na myśli standard wyrobów i standard urządzenia. Sprawy te się łączą. Tu chodziło o kuchnię, o typowej dla naszych mieszkań wielkości, w której np. dla oszczędności miejsca poszczególne sprzęty powinny być nadwieszane, ale nie były do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego