Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
te swoje kwiaty. I wyrzuciła bukiet na chodnik. Trzasnęła tak, że kawałek szyby zleciał tuż koło mnie. Wydawało się, że okno wypadnie z futryny. Tamten wsiadł do samochodu i rzeczywiście już więcej się nie pokazał, a przynajmniej ja go nie widziałem. Szkoda tego bukietu, rzadko się takie ładne widuje. Ale co było robić. Wziąłem miotłę i zmiotłem go razem z szybą. Później wszedłem na górę zobaczyć, co się stało. Myślałem, że rozwaliła drzwi, ale nie. Dobra niemiecka robota. Trzeba by dużego chłopa, żeby je uszkodzić. Kiedy chciałem już odejść, z drzwi wyszła pani Maryla. Była ubrana jak do wyjścia i bardzo wzburzona
te swoje kwiaty. I wyrzuciła bukiet na chodnik. Trzasnęła tak, że kawałek szyby zleciał tuż koło mnie. Wydawało się, że okno wypadnie z futryny. Tamten wsiadł do samochodu i rzeczywiście już więcej się nie pokazał, a przynajmniej ja go nie widziałem. Szkoda tego bukietu, rzadko się takie ładne widuje. Ale co było robić. Wziąłem miotłę i zmiotłem go razem z szybą. Później wszedłem na górę zobaczyć, co się stało. Myślałem, że rozwaliła drzwi, ale nie. Dobra niemiecka robota. Trzeba by dużego chłopa, żeby je uszkodzić. Kiedy chciałem już odejść, z drzwi wyszła pani Maryla. Była ubrana jak do wyjścia i bardzo wzburzona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego