samą siebie, że to jest właśnie jawa, chociaż nie umiem jakoś rozpoznać zwykłych miejsc i stron. Bo to przecież lustro moich marzeń - lustro, co chytrze rozbija się każdego ranka, każąc mi tępo wierzyć w żywot materialny.<br>Więc boję się ulotności snów. One mi nie dają poczucia trwania i bezpieczeństwa. Albo, co gorsza, są nieprzyzwoite - wstydzę się za nie sama przed sobą; im jestem starsza, tym więcej jakichś obscenicznych pytań, dręczących mile i niemile zarazem, pozostawiających uczucie winy. Nie wolno zdradzić się z nimi przed Dzidką, przed nikim.<br>Nie lubię zasypiania. Boję się zasypiania, jego strachów i widm.<br>Do każdego musi przecież kiedyś