Im więcej kontaktów, tym większe ryzyko poznania kogoś, kto zna kogoś zarażonego wirusem K.<br><br>Ja co prawda dr. K. nie znam (chciałem napisać: niestety), ale skoro mamy nową erę i znajomości są szkodliwe, to postanawiam zatrzeć wszelkie ślady. Kupiłem zgryzarkę do papieru, jak również trzymam ogień w kominku, do którego co i rusz wrzucam stare kalendarzyki z pracowicie zapisanymi telefonami i adresami, papierosy zapalam wizytówkami, niszczę wspólne fotografie z wizyt Jerzego Buzka lub Janusza Tomaszewskiego (fotografie Rywina z Urbanem zakopałem), z obrazów Dwurnika i Stasysa wyciąłem dedykacje, zniszczyłem listy od Włodzimierza Cimoszewicza (kiedy był premierem) i Dariusza Rosatiego (kiedy był ministrem), oddałem moją