miał objąć<br>posadę, zabierając jedynie z sobą, co najpotrzebniejsze, i to na tych<br>kilka dni, póki nam dziadek, jak było umówione, nie przywiezie reszty,<br>te przepisy znowu okazały się najpotrzebniejsze, chociaż zajęły prawie<br>pół walizki. Szła matka nawet lekko przechylona na tę rękę, w której<br>walizkę z przepisami niosła, i co jakiś czas przemieniała ją sobie na<br>drugą rękę.<br> Także wróciły te przepisy potem z nami z wysiedlenia, jako jedne z<br>niewielu ocalałych po tych wszystkich wędrówkach rzeczy, gdy front<br>ruszył na zachód i mogliśmy już wracać.<br> Toteż po jej śmierci gdy paliłem je pod kuchnią, nie mogłem oprzeć<br>się wrażeniu, że oto