Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
górze
nad gniewnym przybojem,
ale mocniej płonie
małe serce moje...
Cieszył się Wit i ściskał ręce dziewczyny. Zbierał dla niej fioletowe kwiaty mikołajka, zrywał naręcza bursztynowych gałązek żarnowca. Ale kiedy tylko poczynało zmierzchać, odchodził i wracał na swój posterunek.

- Przysiągłem, miła moja, przysiągłem na puckim zamku przed królewskim starostą, iż co nocy od zmroku do świtu nie opuszczę latarni, nie odstąpię ognia, choćby ziemia w posadach się trzęsła, choćby morze z brzegów wystąpiło. Muszę cię tedy opuścić. Do jutra.

- Niedługo już, a będę czuwać tu razem z tobą - odpowiadała Agnieszka. - Przecież w tę niedzielę pleban swarzewski ogłosi z kazalnicy pierwsze zapowiedzi naszego
górze <br>nad gniewnym przybojem, <br>ale mocniej płonie <br>małe serce moje... <br> Cieszył się Wit i ściskał ręce dziewczyny. Zbierał dla niej fioletowe kwiaty mikołajka, zrywał naręcza bursztynowych gałązek żarnowca. Ale kiedy tylko poczynało zmierzchać, odchodził i wracał na swój posterunek. <br><br>- Przysiągłem, miła moja, przysiągłem na puckim zamku przed królewskim starostą, iż co nocy od zmroku do świtu nie opuszczę latarni, nie odstąpię ognia, choćby ziemia w posadach się trzęsła, choćby morze z brzegów wystąpiło. Muszę cię tedy opuścić. Do jutra. <br><br> - Niedługo już, a będę czuwać tu razem z tobą - odpowiadała Agnieszka. - Przecież w tę niedzielę pleban swarzewski ogłosi z kazalnicy pierwsze zapowiedzi naszego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego