Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
okruch do ust.
I ożyłem.
Albowiem łzy, które mogły mnie zgubić, spłynęły z okruchem chleba
we mnie, do środka, i przepadły.
Oczywiście, że nie znosiłem nigdy litowania się nad sobą!
I nic mi nie jest bardziej wstrętne i ohydne niż "self-pity".
Oczywiście, że w każdym człowieku znajdzie się coś, co powinno mu
pomóc na chorobę duszy, na duszy naszej unicestwienie.
Oczywiście, że to zdarzyło się przed wejściem do miłosiernej
krypty Łazarza, która na co dzień zamieniała się w stołówkę.
Zatem w antyszambrze miało prawo leżeć mnóstwo okruchów, oczywiście.
Lecz równie oczywiste, że w danym momencie leżał tam ten jeden!
Właśnie w onej
okruch do ust.<br> I ożyłem.<br> Albowiem łzy, które mogły mnie zgubić, spłynęły z okruchem chleba<br>we mnie, do środka, i przepadły.<br> Oczywiście, że nie znosiłem nigdy litowania się nad sobą!<br> I nic mi nie jest bardziej wstrętne i ohydne niż "self-pity".<br> Oczywiście, że w każdym człowieku znajdzie się coś, co powinno mu<br>pomóc na chorobę duszy, na duszy naszej unicestwienie.<br> Oczywiście, że to zdarzyło się przed wejściem do miłosiernej<br>krypty Łazarza, która na co dzień zamieniała się w stołówkę.<br> Zatem w antyszambrze miało prawo leżeć mnóstwo okruchów, oczywiście.<br> Lecz równie oczywiste, że w danym momencie leżał tam ten jeden!<br> Właśnie w onej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego