Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
niesamowicie
- mówi Szprycha - nie mogłam zasnąć.





Polewa podwórko i myśli jej kołują nad
nim, żal trawnika, który był jeszcze dwa lata temu,
jeszcze rok temu nawet, tak rok, dopiero w pięćdziesiątym
trzecim pod zimę postawili garaż, a do połowy,
tam gdzie był trawnik, zabetonowane, o krzakach
wcale nie ma mowy, co prawda dzieciaki nie latają
po podwórku, bo nie ma gdzie, jeden garaż już
stoi, a drugi się robi, jak to szpeci, topole mają
za mało ziemi, wysychają im gałęzie, akacja
na pół sucha, ptaki się wyniosły, kosy były, wrony,
a co tu wróbli było, te wróble lubiła najbardziej,
czyste są i
niesamowicie <br>- mówi Szprycha - nie mogłam zasnąć.<br><br><br>&lt;gap&gt;<br><br><br>Polewa podwórko i myśli jej kołują nad <br>nim, żal trawnika, który był jeszcze dwa lata temu, <br>jeszcze rok temu nawet, tak rok, dopiero w pięćdziesiątym <br>trzecim pod zimę postawili garaż, a do połowy, <br>tam gdzie był trawnik, zabetonowane, o krzakach <br>wcale nie ma mowy, co prawda dzieciaki nie latają <br>po podwórku, bo nie ma gdzie, jeden garaż już <br>stoi, a drugi się robi, jak to szpeci, topole mają <br>za mało ziemi, wysychają im gałęzie, akacja <br>na pół sucha, ptaki się wyniosły, kosy były, wrony, <br>a co tu wróbli było, te wróble lubiła najbardziej, <br>czyste są i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego