Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
balustradę przeczekałem parę minut i zdecydowałem się iść dalej, inny cień czmychnął z prawej strony i rozpłynął się, zaplątany w pomniki. Cóż to? Cóż to za cienie nękają mnie? Po chwili z ludzkim mistrzostwem zdawania złudzeniu tego, co niepokojące i zawadzające, uspokoiłem się i poszedłem dalej. Szedłem tym samym szlakiem, co raz z bohaterskim żołnierzem, kochającym ponad wszystko swoją ojczyznę.
Witaj, Barbarossa, witaj znowu! Zastanowiłem się chwilę, czy nie odbić mu brody lub nie odłupać nosa, ale na nosie jego igrał promień księżyca, a on sam zapatrzony był z taką obojętnością w ciemną i drzewiastą aleję, wyrażał tak doszczętną dezynwolturę co do
balustradę przeczekałem parę minut i zdecydowałem się iść dalej, inny cień czmychnął z prawej strony i rozpłynął się, zaplątany w pomniki. Cóż to? Cóż to za cienie nękają mnie? Po chwili z ludzkim mistrzostwem zdawania złudzeniu tego, co niepokojące i zawadzające, uspokoiłem się i poszedłem dalej. Szedłem tym samym szlakiem, co raz z bohaterskim żołnierzem, kochającym ponad wszystko swoją ojczyznę.<br>Witaj, Barbarossa, witaj znowu! Zastanowiłem się chwilę, czy nie odbić mu brody lub nie odłupać nosa, ale na nosie jego igrał promień księżyca, a on sam zapatrzony był z taką obojętnością w ciemną i drzewiastą aleję, wyrażał tak doszczętną dezynwolturę co do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego