boją</><br><br>Agnieszka i Marcin właśnie wrócili z wakacji w Tajlandii. O 10.00 obudził ich szef pubu, gdzie oboje pracują. - Szef ma 65 lat, boi się o rodzinę. Mówi, że spodziewał się ataku, bo od dwóch lat ostrzegają przed nim. Ale nie ukrywa, że jest przestraszony - opowiada Marcin. <br>Z tego, co się stało, nie zdawali sobie sprawy nawet ci, którzy byli w pobliżu stacji, gdzie doszło do pierwszego wybuchu. - Pracuję z Angielką o imieniu Annmarie. Zadzwoniła do brata, którego firma jest przy Liverpool Street. Wiedziała o wybuchu i prosiła, by tam nie jechał. Ale on już tam był, powiedział tylko, że wszystko jest