do wystąpienia powszechnego. Choć pojawiały się coraz bardziej niepokojące sygnały, że sojusznicy gotowi są wiele - głównie kosztem Polski - złożyć na ołtarzu dobrych stosunków z Moskwą, Mikołajczyk liczył, że jeśli nie Churchill, to Roosevelt wpłynie na Stalina i dojdzie do kompromisu, za który Polska zapłaci częścią ziem wschodnich. Nie miał złudzeń, co się stanie, gdy porozumienia nie będzie. W czerwcu 1944 r., po powrocie z Waszyngtonu, stwierdził m.in.: "przyjdą do Polski, stworzą fakty dokonane, zrobią wybory - każdy będzie wiedział jakie, ale na świecie będzie się to nazywało, w imię tego, żeby nie prowadzić z nimi walki, że to jest wola społeczeństwa".<br>Pierwszego potężnego