Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 40
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
zaćmieniem słońca. Niestety już w nocy padał deszcz, a ranek wstał pochmurny. Z nadzieją na wypogodzenie podążaliśmy na najwyższy szczyt. Wędrując tak nie spostrzegliśmy, że godzina 14, a w Polsce 13 wybiła i akcja na nieboskłonie już trwa. Kiedy zorientowaliśmy się w sytuacji, porzuciliśmy plecaki i zaopatrzeni w okopcone szybki co sił wbiegliśmy na wyższą górkę. Zerwał się mocny wiatr. Chmury odkrywały i zakrywały Słońce. Wszyscy wpatrzeni w niebo oczekiwali kulminacji zjawiska, a widoki były jak przy Apokalipsie. Trawa w jasnożółtym odcieniu, błyskawice przecinające stalowoszare chmury. Jedynie zapowiadanych trąb nie było słychać. Zastępowały je nasze dzikie okrzyki euforii, strachu i zdziwienia, bo
zaćmieniem słońca. Niestety już w nocy padał deszcz, a ranek wstał pochmurny. Z nadzieją na wypogodzenie podążaliśmy na najwyższy szczyt. Wędrując tak nie spostrzegliśmy, że godzina 14, a w Polsce 13 wybiła i akcja na nieboskłonie już trwa. Kiedy zorientowaliśmy się w sytuacji, porzuciliśmy plecaki i zaopatrzeni w okopcone szybki co sił wbiegliśmy na wyższą górkę. Zerwał się mocny wiatr. Chmury odkrywały i zakrywały Słońce. Wszyscy wpatrzeni w niebo oczekiwali kulminacji zjawiska, a widoki były jak przy Apokalipsie. Trawa w jasnożółtym odcieniu, błyskawice przecinające stalowoszare chmury. Jedynie zapowiadanych trąb nie było słychać. Zastępowały je nasze dzikie okrzyki euforii, strachu i zdziwienia, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego