Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Ty, opowiedz chociaż troszeczkę.
- Daj mi spokój.
- No to choć pół stroniczki.
- Odwal się.
- Jedną taką rzecz, jej Bohu. Polek z całkowitą obojętnością obdzierał płatki kaczeńca. Patrząc gdzieś w stronę Młyna Francuskiego, rzekł nieważnym głosem:
- Mam pewną historyjkę, mógłbym ci powiedzieć, ale zmienisz mnie do obiadu?
- Aż do obiadu?
- No co to jest? Już prawie siódma. O pierwszej będę z powrotem.
- Ty tak zawsze mówisz, a potem ja cały dzień sam i sam. Twoja Batraczka jak zagiluje, to nalatam się, że później tylko w płucach kłuje.
- Nie chcesz, to nie.
- Żeby tylko do jedenastej, to jeszcze... Polek milczał pogardliwie. Zerwał trawkę zwaną łzami
Ty, opowiedz chociaż troszeczkę.<br>- Daj mi spokój.<br>- No to choć pół stroniczki.<br>- Odwal się.<br>- Jedną taką rzecz, jej Bohu. Polek z całkowitą obojętnością obdzierał płatki kaczeńca. Patrząc gdzieś w stronę Młyna Francuskiego, rzekł nieważnym głosem:<br>- Mam pewną historyjkę, mógłbym ci powiedzieć, ale zmienisz mnie do obiadu?<br>- Aż do obiadu?<br>- No co to jest? Już prawie siódma. O pierwszej będę z powrotem.<br>- Ty tak zawsze mówisz, a potem ja cały dzień sam i sam. Twoja Batraczka jak zagiluje, to nalatam się, że później tylko w płucach kłuje.<br>- Nie chcesz, to nie.<br>- Żeby tylko do jedenastej, to jeszcze... Polek milczał pogardliwie. Zerwał trawkę zwaną łzami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego