Linsrumowej. Salisz speszył się strasznie, opuściwszy głowę począł kopać piętą podłużny dół w piachu. Babka postawiła wiadro i dzbanek owinięty w płótno, rozejrzała się po łące.<br>- No tak, wszystkie krowy leżą. Znowu przyjdą wieczorem głodne. A gdzie Polek?<br>- Ja go zmieniłem.<br>- Już gdzieś poleciał. Ledwo rano bizunem dostał... Boże, Boże, co to za chłopiec. Pani Linsrumowa, wyłamawszy witkę, rozbudziła nią krowy, które ociężale i niechętnie stanęły na nogi, nie zdradzając jednak ochoty do dalszej aktywności. Babka siadła na piasku, poprawiała włosy. Salisz cały czas nie odrywał się od swojej nieskomplikowanej czynności.<br>- No, jak tam tobie u nich?<br>- A dobrze - rzekł Salisz nie