Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Linsrumowej. Salisz speszył się strasznie, opuściwszy głowę począł kopać piętą podłużny dół w piachu. Babka postawiła wiadro i dzbanek owinięty w płótno, rozejrzała się po łące.
- No tak, wszystkie krowy leżą. Znowu przyjdą wieczorem głodne. A gdzie Polek?
- Ja go zmieniłem.
- Już gdzieś poleciał. Ledwo rano bizunem dostał... Boże, Boże, co to za chłopiec. Pani Linsrumowa, wyłamawszy witkę, rozbudziła nią krowy, które ociężale i niechętnie stanęły na nogi, nie zdradzając jednak ochoty do dalszej aktywności. Babka siadła na piasku, poprawiała włosy. Salisz cały czas nie odrywał się od swojej nieskomplikowanej czynności.
- No, jak tam tobie u nich?
- A dobrze - rzekł Salisz nie
Linsrumowej. Salisz speszył się strasznie, opuściwszy głowę począł kopać piętą podłużny dół w piachu. Babka postawiła wiadro i dzbanek owinięty w płótno, rozejrzała się po łące.<br>- No tak, wszystkie krowy leżą. Znowu przyjdą wieczorem głodne. A gdzie Polek?<br>- Ja go zmieniłem.<br>- Już gdzieś poleciał. Ledwo rano bizunem dostał... Boże, Boże, co to za chłopiec. Pani Linsrumowa, wyłamawszy witkę, rozbudziła nią krowy, które ociężale i niechętnie stanęły na nogi, nie zdradzając jednak ochoty do dalszej aktywności. Babka siadła na piasku, poprawiała włosy. Salisz cały czas nie odrywał się od swojej nieskomplikowanej czynności.<br>- No, jak tam tobie u nich?<br>- A dobrze - rzekł Salisz nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego