Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
klękać przed tobą... Jak mam cię zwać? Ojcem? Bratem?
- Zwij jak chcesz. Choćby wujem. Jest mi to głęboko obojętne.
- Nie do śmiechów mi. Mówiłem, brata mi zabili. Przeor rzekł, że możemy stąd wyjść. Wyjdźmy więc, opuśćmy to smutne miejsce, ruszajmy w drogę. A w drodze opowiem, co trzeba. Byś wiedział, co trzeba. I nie więcej niż trzeba.
- Prosiłem - echo głosu mężczyzny zadudniło jeszcze głębiej - byś uklęknął.
- A ja mówiłem: spowiadać ci się nie myślę.
- Kimkolwiek jesteś - rzekł mężczyzna - do wyboru masz dwie drogi. Jedną tu, do mnie, na klęczki. Drugą przez klasztorną bramę. Beze mnie, ma się rozumieć. Nie jestem jurgieltnikiem, chłopcze
klękać przed tobą... Jak mam cię zwać? Ojcem? Bratem?<br>- Zwij jak chcesz. Choćby wujem. Jest mi to głęboko obojętne. <br>- Nie do śmiechów mi. Mówiłem, brata mi zabili. Przeor rzekł, że możemy stąd wyjść. Wyjdźmy więc, opuśćmy to smutne miejsce, ruszajmy w drogę. A w drodze opowiem, co trzeba. Byś wiedział, co trzeba. I nie więcej niż trzeba. <br>- Prosiłem - echo głosu mężczyzny zadudniło jeszcze głębiej - byś uklęknął. <br>- A ja mówiłem: spowiadać ci się nie myślę. <br>- Kimkolwiek jesteś - rzekł mężczyzna - do wyboru masz dwie drogi. Jedną tu, do mnie, na klęczki. Drugą przez klasztorną bramę. Beze mnie, ma się rozumieć. Nie jestem jurgieltnikiem, chłopcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego