niedowierzająco kierownik. Pogładził bujne, złociste, falujące włosy, odrzucając je niecierpliwym ruchem głowy. Spod mankietu popelinowej koszuli odsłonił się przy tym ruchu złoty "Longinus", podłużny, wygięty, dopasowany do okrągłości przegubu, pamiątka po dobrych czasach w firmie na Towarowej. - Co pani doktorowa myśli! Zięć, dyrektor w szopach, może wyjść, kiedy zechce! Pozałatwia, co trzeba, portfel do kieszeni i - fiuuu! Tyle go zobaczą! Co pani się martwi, jak wyjdą? - przesunął sobie krzesełko i usiadł wyciągając wygodnie nogi w długich oficerskich butach. - Tu trzeba myśleć, skąd kupić mieszkanie! Pani doktorowa wie, ile żądają? Pięćdziesiąt tysięcy! Dobrze, że człowiek w pierwszym roku wojny kupił sobie jaki kąt