Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
Pfefferkorn. I Mikołaj Neumarkt. Że o innych zmilczę.
- Może i dobrze, że zmilczycie. Za dużo gadamy. A czas by w drogę. Po co na rozstajach wystawać, licho kusić?
- Prawiście - Czirne obrócił konia. - Niczego tu nie wystoim. Dajcie znak, niech ruszą wozy. Względem zaś licha, to nie bójcie się. Owo licho, co się tak ostatnio sroży po Śląsku, ma zwyczaj z jasnego nieba uderzać. W samo południe. Iście, jak mówią popi, daemonium meridianum, demon, co niszczy w południe. A tu wokół, toć rozejrzyjcie się: ciemność.
Kupiec popędził konia, zrównał się z karoszem raubrittera.
- Na miejscu demona - powiedział po chwili - odmieniłbym zwyczaje, bo
Pfefferkorn. I Mikołaj Neumarkt. Że o innych zmilczę.<br>- Może i dobrze, że zmilczycie. Za dużo gadamy. A czas by w drogę. Po co na rozstajach wystawać, licho kusić?<br>- Prawiście - Czirne obrócił konia. - Niczego tu nie wystoim. Dajcie znak, niech ruszą wozy. Względem zaś licha, to nie bójcie się. Owo licho, co się tak ostatnio sroży po Śląsku, ma zwyczaj z jasnego nieba uderzać. W samo południe. Iście, jak mówią popi, daemonium meridianum, demon, co niszczy w południe. A tu wokół, toć rozejrzyjcie się: ciemność. <br>Kupiec popędził konia, zrównał się z karoszem raubrittera. <br>- Na miejscu demona - powiedział po chwili - odmieniłbym zwyczaje, bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego