Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
to konieczne. Zrobię, co tylko będę mógł. Reszta w rękach Losu.
Cały dzień, potem noc, a potem jeszcze długo, bardzo długo nadsłuchuję niewidzialnego taranu, który może wyłonić się z mgły szybciej, niż można o tym opowiedzieć. Wiem już, jak to wygląda, i wiem, że od pierwszych rozróżnialnych odgłosów syreny mam co najmniej pięć minut. To w takiej sytuacji bardzo dużo. Potem gdy statek się ukaże, są już tylko sekundy. Ale i to może wystarczyć, jeśli się podejmie właściwy manewr. Niestety, jacht nie może płynąć, gdzie chce, dlatego mam gotową akcję na każdy z możliwych kierunków, z jakiego może pojawić się Niewidzialny
to konieczne. Zrobię, co tylko będę mógł. Reszta w rękach Losu.<br> Cały dzień, potem noc, a potem jeszcze długo, bardzo długo nadsłuchuję niewidzialnego taranu, który może wyłonić się z mgły szybciej, niż można o tym opowiedzieć. Wiem już, jak to wygląda, i wiem, że od pierwszych rozróżnialnych odgłosów syreny mam co najmniej pięć minut. To w takiej sytuacji bardzo dużo. Potem gdy statek się ukaże, są już tylko sekundy. Ale i to może wystarczyć, jeśli się podejmie właściwy manewr. Niestety, jacht nie może płynąć, gdzie chce, dlatego mam gotową akcję na każdy z możliwych kierunków, z jakiego może pojawić się Niewidzialny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego