skale i grywał. Siedział sobie raz w Poroninie na stacji i czekał na ciuchcię, aby go zawiozła do Zakopanego. Tymczasem przybiegli Cyganie: "<dialect>Ujek, ujek</> co tam macie pod tom pazuchom". A on: "No, <dialect>dyć koza, do granio</>". I dalej zagadywali dziadka: "<dialect>Ujek, to my wom domy te 10, 15 grosy, cobyście nom</> zagrali". I tak zanudzali, że dziadek rozłożył kozę, zaczął grać. Ale kiedy ciuchcia nadjechała, Cyganie zostawili dziadka i wsiedli do wagonu. Natomiast dziadek nie zdążył do pociągu. Kolej jeździła może dwa razy dziennie, a ciężko mu było w tym wieku chodzić piechotą.<br><br><tit>Bacowanie</><br><br>Stanisław Mróz gazdował nie tylko w