Hubert. - Ale zdawało mi się...<br>- Zdawało się panu, że z kimś rozmawiam? Czy pan może słyszał te słowa, które wygłaszałem w pokoju? <br>- Niestety - przyznał Hubert. - Ale zapewniam pana, że niechcący! <br>- To nic, to nic. To nie ma znaczenia. <br>Ignacy Klimek wyszedł na środek ganku i jęknął tak donośnie, że Hubert cofnął się na schodki, a klacz zastrzygła uszami. <br>- Panie, widzi pan przed sobą człowieka złamanego. Czy pan wie, co to było? To była szesnasta scena drugiego aktu dramatu pod tytułem "Beatricze i jej trubadur".<br>- A pan jest może autorem?... <br>- Autorem? Ach, panie! Tak właśnie sobie wyobrażałem, ale cóż! Nigdy, nigdy nie