odkąd byłem dzieckiem. Mój towarzysz przystanął, rozglądał się, kręcił głową. Uświadomiłem sobie, że rzeczywiście budka zmieniła lokalizację. Dawniej stała na wschodnim krańcu, frontem do Nowego Miasta; jakiś czas temu, pewnie kiedy byłem w Ameryce, przeniesiono ją na południowy bok placu i ustawiono okienkiem w stronę rzeki. <br>Na nasz widok kioskarz cofnął się w głąb budki, skurczył, przez szybę ledwie było widać jego różową, piegowatą łysinę. <br>- Coś pan, panie Chocoł, taki strachliwy? - zażartowałem. - Dawaj pan paczkę popularnych i "Gazetę Toruńską". <br>- Ja chce sporty - powiedział stary. - Dziesiątke.<br>- Nie ma sportów, są popularne - dobiegło z kiosku. - Takie same, Kotowicz, ino nazwę zmienili.<br>- Radomskie czy