nastrojami lat okupacyjnych i każdy dzwonek wzniecał w nich odruchy paniki. Udał, że nie dostrzega tych wymownych znaków. Ta zaś widząc, że Jerzy, przecisnąwszy się pomiędzy szafą i łóżkiem, zmierza wprost ku drzwiom, szepnęła przerażonym głosem:<br>- Na miłość boską, nie otwieraj, Jureczku! - Bo co? - rzucił ostro.<br>Ciotka Fela w popłochu cofnęła się pośpiesznie do kuchni. Rannym gościem okazał się Kotowicz. W jasnym garniturze i w jasnym kapeluszu, miał rękawiczki również jasne, zamszowe. W prawej dłoni trzymał staroświecką laskę zakończoną gałką z kości słoniowej.<br><page nr=216> - O, jakże się cieszę, że to pan mi otwiera, drogi panie Jerzy! - zawołał. - Mały interes, jeśli pan pozwoli