w Rzymie, przyszła wojna, wylano mnie. Skończył się kurs wrogi w stosunku do różnych ludzi takich jak ja, po śmierci Sikorskiego wróciłem do służby zagranicznej. Tym razem do konsularnej, ta, tam, jeszcze gdzie indziej, aż na koniec z powrotem Rzym. Dzięki tej służbie poznałem handel. Po czterdziestym piątym roku wykorzystałem, com miał gotówki i znajomości, i wyspecjalizowałem się we wspomnianym pośrednictwie. Nosa nie wtykam, gdzie nie trzeba. Za żadnymi watykańskimi plotkami nie latam. W komeraże się nie bawię. Niczego nie podglądam, nie podsłuchuję. Niemniej przeto znam środowisko.<br>- Kurię? - spytałem. - Kurię - potwierdził. A potem:<br>- Czy chce pan ze mną pomówić szczerze? - Oczywiście