kuchni i popijali kawę. Ewa podkurczyła nogi i<br>lekko odchyliła się na taborecie. Swoim zwyczajem bawiła się łyżeczką,<br>suwając jej krawędzią po liniach kratki, którą pokryta była cerata.<br>Ileż razy robiła to wcześniej, siedząc w tym samym miejscu, tak jak<br>teraz wodząc nad ranem łyżeczką po tych samych liniach. Tworząc coraz<br>to nowe kombinacje geometryczne. Kiedyś towarzyszył temu śmiech, gwar,<br>rozmowy. Nadranny, nieco już stłumiony zgiełk imprezy.<br> A później, a później były to już jej samotne kwadranse przy herbacie,<br>wycieczki w świat kanciastych figur o nieprzewidywalnych zakrętach, zza<br>których dobiegał jedynie słabo dosłyszalny pomruk jego głębokiego<br>oddechu, tego smutnego pogłosu snu dobiegającego zza