Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
że jestem przyjezdny, zgodził się mnie przyjąć poza kolejką.
- Musimy być u niego punkt wpół do dziewiątej - zakończył Maliński.
Następnego dnia ksiądz Ducci kazał nam jednak długo czekać na siebie. Miał sekretarza. Poczekalnię. Wielką jak w dużym biurze. Panował w niej tłok. Ruch. Telefony. Tempo. Sekretarz, również ksiądz, pojawiał się coraz to w drzwiach. Interesanci kierowali ku niemu wzrok. Ruchem ręki albo lekkim skłonem głowy wzywał osobę, na którą przyszła kolej, do swojego szefa. Ale często wracała ona zaraz na swoje miejsce z powodu telefonów międzymiastowych. W poczekalni krzesła, fotele, wyściełane, wygodne. Za mało ich tylko. Zrazu próbowałem wstawać, ilekroć ktoś z
że jestem przyjezdny, zgodził się mnie przyjąć poza kolejką.<br>- Musimy być u niego punkt wpół do dziewiątej - zakończył Maliński.<br>Następnego dnia ksiądz Ducci kazał nam jednak długo czekać na siebie. Miał sekretarza. Poczekalnię. Wielką jak w dużym biurze. Panował w niej tłok. Ruch. Telefony. Tempo. Sekretarz, również ksiądz, pojawiał się coraz to w drzwiach. Interesanci kierowali ku niemu wzrok. Ruchem ręki albo lekkim skłonem głowy wzywał osobę, na którą przyszła kolej, do swojego szefa. Ale często wracała ona zaraz na swoje miejsce z powodu telefonów międzymiastowych. W poczekalni krzesła, fotele, wyściełane, wygodne. Za mało ich tylko. Zrazu próbowałem wstawać, ilekroć ktoś z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego