Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
bramy, by po chwili zniknąć bezpowrotnie. De best of de best!
Po co te słowa? Po co ten lump? Czy koniecznie trzeba ze wszystkiego usypywać kopce sensu? Lump powiedział, co powiedział, i ma w dupie Drzeźniaka. Poszedł sobie z reklamówką w kieszeni. A Zygmunt, zamiast patrzeć bezczynnie przez okno, powinien coś zrobić.
Zygmunt zmuszony.
Tak to już jest... Zygmunt, śmiejąc się z lumpa, usypał niechcący taki kopczyk - malutki sens w grze skojarzeń. Przypomniał sobie pierwszą lekcję wstydu. I przestało być śmiesznie. Miał pięć lat. W przedszkolnej umywalni, w zatęchłych kazamatach dzieciństwa, z niezwalczonym nigdy, gęstym zapachem mleka, pani o stalowych łydkach polewała
bramy, by po chwili zniknąć bezpowrotnie. De best of de best!<br>Po co te słowa? Po co ten lump? Czy koniecznie trzeba ze wszystkiego usypywać kopce sensu? Lump powiedział, co powiedział, i ma w dupie Drzeźniaka. Poszedł sobie z reklamówką w kieszeni. A Zygmunt, zamiast patrzeć bezczynnie przez okno, powinien coś zrobić.<br>Zygmunt zmuszony.<br>Tak to już jest... Zygmunt, śmiejąc się z lumpa, usypał niechcący taki kopczyk - malutki sens w grze skojarzeń. Przypomniał sobie pierwszą lekcję wstydu. I przestało być śmiesznie. Miał pięć lat. W przedszkolnej umywalni, w zatęchłych kazamatach dzieciństwa, z niezwalczonym nigdy, gęstym zapachem mleka, pani o stalowych łydkach polewała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego