Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
na Ukrainie różne czorty się snuły, dziady nie dziady, licho wie, kto, najprzeróżniejsze siromachy. Ot, coś go napadnie i bajdurzy ludziom nad głowami... Ale to dobry człowiek, ostatnią koszulę by ci oddał...
- A któż by ją wziął? - odezwała się Łarysa. - Toż to paskudny brudas. Nigdy nie pójdzie do łaźni. I cuchnie od niego jak od szczura.
- Gdyby wiedział, że ty tam smagasz witką, toby poszedł - zaśmiał się Stiopa. - On się umartwia.
- Durak. Mało tu umartwienia?
- Nie zrozumiesz świętego człowieka.
- Bździel jest i tyle - skwitowała Łarysa.
- Dajcie mu żyć. Krzywdy nikomu nie robi - ozwał się Sierioża. - Matuszka Rosija szeroka i niech każdy
na Ukrainie różne czorty się snuły, dziady nie dziady, licho wie, kto, najprzeróżniejsze &lt;orig&gt;siromachy&lt;/&gt;. Ot, coś go napadnie i bajdurzy ludziom nad głowami... Ale to dobry człowiek, ostatnią koszulę by ci oddał...<br>- A któż by ją wziął? - odezwała się Łarysa. - Toż to paskudny brudas. Nigdy nie pójdzie do łaźni. I cuchnie od niego jak od szczura.<br>- Gdyby wiedział, że ty tam smagasz witką, toby poszedł - zaśmiał się Stiopa. - On się umartwia.<br>- Durak. Mało tu umartwienia?<br>- Nie zrozumiesz świętego człowieka.<br>- &lt;orig&gt;Bździel&lt;/&gt; jest i tyle - skwitowała Łarysa.<br>- Dajcie mu żyć. Krzywdy nikomu nie robi - ozwał się Sierioża. - Matuszka Rosija szeroka i niech każdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego