Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
ogóle nie było, jakby ten straszny stop
promieniotwórczy ulegał procesom rozkładu nie w ciągu miliona lat, lecz prawie
natychmiast, w kilka miesięcy mógł się ulotnić i zniknąć
bez śladu.
I tak to trwało, gdy snułem się udając żywego po zakamarkach domu
obłąkanych.
Przyznałem się dopiero dziś, w pełni świadomości, dwóm
cudotwórczyniom, które ze mnie to na jaw wydobyły.
Dlatego nie ucieknę stąd, tak jak nie ucieknę od siebie.
Nie muszę i nie potrzebuję.
Bo właśnie w tej strasznej chwili, gdy wyznałem prawdę o sobie, stałem się
wolny!
Wolnością, dla której nie ma już żadnych krat!
Rumieniec na twarzy śpiącej Rózi wykwitł
ogóle nie było, jakby ten straszny stop<br>promieniotwórczy ulegał procesom rozkładu nie w ciągu miliona lat, lecz prawie <br>natychmiast, w kilka miesięcy mógł się ulotnić i zniknąć<br>bez śladu.<br> I tak to trwało, gdy snułem się udając żywego po zakamarkach domu<br>obłąkanych.<br> Przyznałem się dopiero dziś, w pełni świadomości, dwóm<br>cudotwórczyniom, które ze mnie to na jaw wydobyły.<br> Dlatego nie ucieknę stąd, tak jak nie ucieknę od siebie.<br> Nie muszę i nie potrzebuję.<br> Bo właśnie w tej strasznej chwili, gdy wyznałem prawdę o sobie, stałem się <br>wolny!<br> Wolnością, dla której nie ma już żadnych krat!<br> Rumieniec na twarzy śpiącej Rózi wykwitł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego