krzewów, które na jednej gałązce miały dwukolorowe kwiaty i czerwone, i żółto-czerwone, i biało- -czerwone, co budziło tyle wzruszających skojarzeń,<br>a wiedziałem już o Soni niemało, i znałem ją, myślałem o niej podczas popołudniowych godzin ciszy, i spotykałem się z nią wtedy w wyobraźni, i oboje czuliśmy się tak cudownie i swobodnie, jakbyśmy znaleźli się w świecie, gdzie nie obowiązują surowe zasady i zakazy, gdzie wszystko jest możliwe i dozwolone,<br>i wywołałem znów z pamięci tamtą wycieczkę rowerową i to, co widziałem tam, wśród różanych krzewów, i wiedziałem na pewno, że żadna inna dziewczyna nie odważyłaby się odłączyć od jadącej