Mój Boże, jak to się stało, że to właśnie potomkowie tych, którzy stworzyli tę kolędę, oblegają dziś moje miasto?<br> Kiedy ustawały bombardowania i wygasały najgroźniejsze pożary, obok sanitariuszy, strażaków, saperów i wszystkich tych, co z poświęceniem pomagali przenosić i opatrywać rannych lub gasić płomienie, pojawiali się złodzieje, zwykli rabusie, zapijaczeni cwaniacy i bandyci.<br> Im głębszy zapadał zmrok, tym więcej buszowało tych złowieszczych cieni, grabiących, myszkujących, zagarniających co tylko dało się wynieść.<br> Nie zważali na żar, ogień i surowe wojenne prawa... Im więcej było nieszczęścia i rozpaczy, tym bardziej stawali się bezwzględni, bezczelni i pewni siebie. Każdy zbombardowany, okaleczony, nieszczęśliwy dom stawał