Typ tekstu: Książka
Autor: Wolanowski Lucjan
Tytuł: Upał i gorączka
Rok: 1996
wstęp obfitujący w toasty wymagające czynnego udziału i zaczyna się właściwa uroczystość.
Raz po raz błyskam fleszem, chociaż mój towarzysz wędrówki przypomina dyskretnie, że naładować go będę mógł znowu, jeżeli popłynę motorówką tuzin godzin do Kapitu... Magnetofon notuje ceremonialne zaklęcia.
Ustawia się przed nami maleńkie miseczki z ciastem, kawałkami mięsa, ćwiartkami kurczęcia i drobinami wszelkiego jadła. To właśnie wieczerza dla duchów zmarłych mieszkańców wioski.
Mistrz ceremonii ujmuje za nogi żywego koguta. Wymachuje ptakiem nad naszymi głowami. Wygłasza donośnym głosem formułę, która odczytana z taśmy, a potem przełożona przez "zepsuty telefon", czyli dwóch tłumaczy, brzmi tak:
- Oto jestem, goście, aby uczcić waszą
wstęp obfitujący w toasty wymagające czynnego udziału i zaczyna się właściwa uroczystość.<br> Raz po raz błyskam fleszem, chociaż mój towarzysz wędrówki przypomina dyskretnie, że naładować go będę mógł znowu, jeżeli popłynę motorówką tuzin godzin do Kapitu... Magnetofon notuje ceremonialne zaklęcia.<br> Ustawia się przed nami maleńkie miseczki z ciastem, kawałkami mięsa, ćwiartkami kurczęcia i drobinami wszelkiego jadła. To właśnie wieczerza dla duchów zmarłych mieszkańców wioski. <br> Mistrz ceremonii ujmuje za nogi żywego koguta. Wymachuje ptakiem nad naszymi głowami. Wygłasza donośnym głosem formułę, która odczytana z taśmy, a potem przełożona przez "zepsuty telefon", czyli dwóch tłumaczy, brzmi tak:<br> - Oto jestem, goście, aby uczcić waszą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego