wstęp obfitujący w toasty wymagające czynnego udziału i zaczyna się właściwa uroczystość.<br> Raz po raz błyskam fleszem, chociaż mój towarzysz wędrówki przypomina dyskretnie, że naładować go będę mógł znowu, jeżeli popłynę motorówką tuzin godzin do Kapitu... Magnetofon notuje ceremonialne zaklęcia.<br> Ustawia się przed nami maleńkie miseczki z ciastem, kawałkami mięsa, ćwiartkami kurczęcia i drobinami wszelkiego jadła. To właśnie wieczerza dla duchów zmarłych mieszkańców wioski. <br> Mistrz ceremonii ujmuje za nogi żywego koguta. Wymachuje ptakiem nad naszymi głowami. Wygłasza donośnym głosem formułę, która odczytana z taśmy, a potem przełożona przez "zepsuty telefon", czyli dwóch tłumaczy, brzmi tak:<br> - Oto jestem, goście, aby uczcić waszą