twojej sypialni - podawał jej latarkę. - Sprawdzałem, wszystko gotowe...<br>- Gdzie będziemy spali? Tu, czy u mnie? <br>- Gdzie wolisz.<br>- Zaczekaj.<br>Nie chciał jej krępować swoją obecnością, nasłuchiwał, niebo mruczało basem, nie były to grzmoty, tylko głuche, wibrujące dudnienie, które udzielało się murom. A potem zapadła cisza tak dotkliwa, że zegarek na przegubie ćwierkał metalicznie. Ani jedna cykada nie dzwoniła, owady umilkły. Przeraziła je noc pełna przelewającego się chłodnego ognia.<br>Za długo na Margit przyszło czekać. Zaniepokoił się, zaczął jej szukać. Drzwi drugiej sypialni były otwarte. Margit stała w odsłoniętym oknie, zlewana ruchliwym ogniem niebieskim, włosy czarnozielone, a ramiona żółte jak z mosiądzu, światło