Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
sztag. Idzie dziecinnie łatwo. Byle tylko super (Amerykanie mówią na takie specjalności super-duper, jednak bez naszego odczucia merytorycznego) wytrzymał. Wytrzymuje.
Fanfary, trąby anielskie, jerychońskie i wszelkie inne. Kobiety, kwiaty, bukiety, bankiety (niestety). Z miną triumfatora ściągam buntownika na dół, zwalając z piedestału pod same nogi. Koniec operacji. Bum-cyk-cyk. Odpinam łeb urwanego foka i ciskam do kokpitu, trzymając w dłoni zatrzask fału już bez owego super-duper, który - jak się to mówi - wytrzymał genialnie.
Patrzę na drania i rzucam kilka słów. Nie są to jednak obelgi. Wprost przeciwnie. Buntownicy w moim mniemaniu zasługują na szacunek, nawet jeśli ich machinacje
sztag. Idzie dziecinnie łatwo. Byle tylko super (Amerykanie mówią na takie specjalności super-duper, jednak bez naszego odczucia merytorycznego) wytrzymał. Wytrzymuje.<br> Fanfary, trąby anielskie, jerychońskie i wszelkie inne. Kobiety, kwiaty, bukiety, bankiety (niestety). Z miną triumfatora ściągam buntownika na dół, zwalając z piedestału pod same nogi. Koniec operacji. Bum-cyk-cyk. Odpinam łeb urwanego foka i ciskam do kokpitu, trzymając w dłoni zatrzask fału już bez owego super-duper, który - jak się to mówi - wytrzymał genialnie.<br> Patrzę na drania i rzucam kilka słów. Nie są to jednak obelgi. Wprost przeciwnie. Buntownicy w moim mniemaniu zasługują na szacunek, nawet jeśli ich machinacje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego