Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2001
na to, że zdążę skończyć zaplanowaną pracę. Umawiam się z grafikiem na 22.30. Ona mówi, że to nienormalne. Ja - że praca jest pracą.
Ostatecznie udaje nam się razem zjeść kolację, podczas której w trakcie napadu śmiechu Jej spada ze stołu talerz z ciastem, a ja niebezpiecznie krztuszę się kawałkiem cykorii.
- Mogłabyś wcześniej wracać - rzucam propozycję. - Mielibyśmy więcej czasu dla siebie.
- Mógłbyś robić obiad. Mielibyśmy więcej czasu dla siebie.
To nieprawda - przygotowywanie obiadu to najseksowniejsze momenty. Po kuchni błądzą aromaty zapiekanej mozarelli, sałatka musi się przegryźć, a kucyk na Jej głowie dyryguje całemu kuchennemu światu. Aby jak najdłużej utrzymać ten widok
na to, że zdążę skończyć zaplanowaną pracę. Umawiam się z grafikiem na 22.30. Ona mówi, że to nienormalne. Ja - że praca jest pracą. <br>Ostatecznie udaje nam się razem zjeść kolację, podczas której w trakcie napadu śmiechu Jej spada ze stołu talerz z ciastem, a ja niebezpiecznie krztuszę się kawałkiem cykorii.<br>- Mogłabyś wcześniej wracać - rzucam propozycję. - Mielibyśmy więcej czasu dla siebie.<br>- Mógłbyś robić obiad. Mielibyśmy więcej czasu dla siebie.<br>To nieprawda - przygotowywanie obiadu to najseksowniejsze momenty. Po kuchni błądzą aromaty zapiekanej mozarelli, sałatka musi się przegryźć, a kucyk na Jej głowie dyryguje całemu kuchennemu światu. Aby jak najdłużej utrzymać ten widok
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego