Obaj żołnierze się wyprężyli.<br>W cieniu świerków śnieg srebrzył się jednolicie, na dachu szkoły purpurowiał. W umyśle Jassmonta zapanował nieporządek, brakowało choćby jednej stabilnej myśli. Wahał się, jechać czy odmówić. Konstanty w milicji, dowodzi nim nie kto inny, ale zwykły bandyta, morderca i rabuś, młodszy Duś.<br>- Pan musi być wielkim cynikiem - z przekonaniem stwierdził Jassmont, i była to jedyna rzecz, której był w tej chwili pewny.<br>- Ja cynikiem, niech będzie, skoro tak panu wygodnie, dla mnie to bez znaczenia, jutro jadę na front. Zgłosiłem się na ochotnika, mam już dość, nie chcę ciągle odpowiadać na te same pytania.<br>- Pana problemy mnie